wtorek, 3 grudnia 2013

Rozdział 8

Doszliśmy do sklepów i zaczęło się  - nie wiem jak to nazwać, ale powiedźmy że "Gorączka Billosława Gumki".Zaczął wszystko przymierzać, kupować i mi dawać jakieś szmatki.Jak wróciliśmy do nas to nie powiem, ale on ma naprawdę genialny gust. Każdy ciuch nie dość że był dobry rozmiar to był idealny. A taka jedna sukienka... ach, no cudo po prostu*. Do tego czarne szpilki z czarnej skóry, z paków i mała kopertowa torebka. Założę ją dziś na imprezę.

-One jest piękna, dziękuję, Bill - w ramach podziękowania dałam mu całusa w policzek

-Nie ma sprawy, dobra będę już szedł. Miłego wieczorku

-Nie, wiesz,,,....poczekaj na mnie, a właściwie to się przebierz w te rzeczy, które Ci wybrałam, plooooooooseeee - suodka minka - jest, można ją odchaczyć

-Ale po co.? Nie to że nie lubię - śmiesz *.* - ale..

-Oj no nie daj się prosić - zatrzepotałam rzęsami

-Wybierz które, ale ty masz założyć tą kieckę

Miałam taki zamiar

-Ok, idę się przebrać, a ty się masz ubrać w to - dałam mu ciuchy i poszłam się naszykowa

*10 minut później*

Zeszłam po schodach. Spojrzałam na Bill'a i muszę powiedzieć że wyglądał bo-sko

-No, no super wyglądasz - odwrócił się i otworzył buzię

-Ty pięknie - uśmiechnął się - dobra ja już pójdę
-Poczekaj chwilkę - weszłam do kuchni, wzięłam telefon i wykręciłam Tom'a

*Rozmowa telefoniczna - Tom*

-Gotowe już.? On chcę wracać.

-Tak, już możecie przychodzić

-Dobra, to będziemy za 15 min, pa pa.

Powiedziałam i rozłączyłam się.

-Dobra, możemy iść, tylko wezmę torebkę i idziemy

Poszłam po torebkę i zamknęłam dom. Szliśmy raz z grobową ciszą, a raz w głośnym śmiechu. Zatrzymał się i patrzył w dół.

-Co jest.?

-Odpowiedź mi szczerze, bo muszę znać odpowiedź

-Ale na co.?

-Podobam Ci się, czy nie.? - za o Panie.?

Nic nie odpowiedziałam tylko szłam dalej.

-Błagam Cię, odpowiedź....

-Chodź Bill, już prawie jesteśmy

Otworzył drzwi.....nacisnął klamkę..... wszedł...... i nic. Nie wiedziałam co się dzieje. Stanął w progu salonu. Zapaliłam światło...i nic

-Poczekaj momencik, tylko pójdę do kuchni - tylko kiwnął głową. Chyba go skrzywdziłam tym że nic nie odpowiedziałam. W kuchni się o coś potknęłam

-Nies... - zatkałam usta Tomowi, na szczęście tylko on się zaczął drzeć

-Czego wy nie w salonie, matole.?!

-Ciii...niech tutaj przyjdzie, są już wszystkie prezenty tylko nie twój. Idź po niego. jest w moim pokoju

-Okey. Długopis jakiś gdzie masz.?

-W szufladzie. Idź już.

-No idę
 Poszłam, dopisałam swoje i zeszłam. Bill oglądał VIVE, weszłam do kuchni i powiedziałam Tomowi że mają się przenieść jak Bill wyjdzie. Zgodził się.

-Bill.?

-Tak.?

-Możemy pójść na chwilę do twojego pokoju.?

-Ale po co.? - zdezorientowany

-Masz tam takie dużo lustro

-Okey, chodź.

Poszliśmy, udawałam że się przyglądam. Zeszliśmy na dół. Bill zapalił światło

-NIESPODZIANKA.!!!!!!!! - krzyknęli wszyscy, najgłośniej Tom

-O Gott... - Billowi szczęka opadła, a my szczęśliwi że niespodzianka się udała. Kasia wzięła Tom'a za rękę, podeszła z nim do Bill'a i obu bardzo mocno uściskała. Poszłam po szklankę wody , słyszałam jak Bill fochnięty na Tom'a za tą imprezę gadali. Jak już wyszłam to się przytulali

-Oooooooo... suodko - powiedziałam z taką miną..no taką no, taką no że nie wiem jak opisać

-Długo tu stoisz.? - zapytał

-Stoić to długo nie, ale sporo słyszałam. - możecie odhaczyć chytry uśmieszek

-Jak sporo.? - Tom się odezwał

-Całą rozmowę - jeszcze większy uśmieszek

Cisza.

-Ej, chodźcie - zawołałam bliźnic

-Co.?

-Dam wam prezenty. Tom komm mit.

Podszedł i otworzył...KRZYK

-AAAAAAAAAA.!!! Wielkie dzięki, najlepszy prezent, tylko pytanie. Kupowałyście z Kasią razem prezenty, czy co.? - wyciągnął z kieszeni kostki do gitary z podpisami gitarzysty GREEN DAY. Tylko inny kolor. Zaczęliśmy się śmia - Nie no i tak super, kochane jesteście - dał buziaka i poszedł

-Teraz ty Bill. Oto prezent, najpierw otwórz, później przeczytaj, a ja idę bo zamieszanie się tam zrobiło - rzuciłam i wyleciałam z kuchni jak strzała lub oparzona

*Perspektywa Bill'a*

Dała mi prezent i uciekła, otworzyłem, był tam złoty łańcuszek w kształcie gwiazdki. Na środku było tak jakby wybrakowane serce. Widniał tam napis "Fur immer". Może drugą połówkę ma Tom. Nie ważne. Wziąłem karteczkę, była mała, ale dużo zapisana.

,,Bill.
Mam nadzieję że impreza fajna, długo ją szykowaliśmy. W sklepie było super. No nie wiem co Ci jeszcze mogę napisać. Nie zapomnę tego dnia. Był extra. No i jeszcze jedno, wybacz że Ci tego nie powiem prosto w ozy, ale chyba się wstydzę. Nigdy nie potrafiłam rozmawiać o uczuciach. Tak bardzo mi się podobasz. To miłej zabawy. Kocham Cię.
                                                                                                                           Lena"

...........Zamarłem.....

*Perspektywa Leny*

Kurczę gdzie on jest.?! Przeczytał już, czy nie.? Cholera zaraz tutaj zejdę chyba. Widzę go, chyba kogoś szuka. Zobaczył mnie. O kurde, uciekać.? OKNO, widzę okno.!! Nie no Lena, na serio super pomysł, stac Cię na więcej. Idzie tutaj, o ku***.HILF MIR.!!!!!!!!!

-Super prezent - powiedział, spojrzał się na mnie i lekko uśmiechął

-To super, spadam bo Kaśka mnie woła - chciałam uciec, ale złapał mnie w talii, serce zaczęło szybciej bić niż wcześniej

-Nie uciekaj teraz ode mnie...błagam...- powiedział te słowa jakby miały go uratować od śmierci. Spojrzałam na niego, był smutny, ale gdy powiedziałam że nie ucieknę uśmiech znów mu zagościł na twarzy - Naprawdę.? Kochasz mnie.? - zapytał z nadzieją

-No, chyba tak i wiem że ty mnie - szyderczość wkradła się do niego na twarz

-Wiedziałem że słyszałaś - zaczął się śmiać

-I ja ci to musiałam pierwsza powiedzieć. Powiedziałam, więc teraz twoja kolej

-Kocham Cię, Lena. Bardzo - zbliżył swoją twarz do mojej, nie wiedziałam jak zareagować, on to chyba wyczuł i pocałował w policzek - Zatańczymy.?

-Tak, chętnie

Ruszyliśmy na parkiet. Byłam najszczęśliwszą dziewczyną na Ziemi. Tańczyłam z najlepszym, najprzystojniejszym, najlepszym śpiewakiem pod słońcem. Tańczyliśmy dobre pół godziny. Poszliśmy po cole do lodówki. W kuchni siedział Tom z piwem w rękach i gadał z Georg'em. Złapałam go za nadgarstek

-Nie szalej, Tom - nie krzyknęłam, ale powiedziałam wystarczająco stanowczo

-Okey, jesteś moim aniołem stróżem - powiedział i zaczął się do mnie tulić.

-Ile wypił.? - zapytałam Geosia

-To pierwsze

-Tak. - potwierdził

-Okey, ale też ostatnie, dobra.? Jutro sobie dobijemy

-No dobra. Bill, dziś to dobry dzień żebyś jej powiedział

-Oj bracie. Może powiedziałem.?

-Bez jaj.?! - powiedział zaskoczony

-No bez jaj Tomuś - powiedział u uśmiechem

-Jesteście razem.? - no już nie mogłam miny Tom'a i wybuchłam śmiechem - Z czego rżysz.?!

-Rży to koń lub Tom - powiedziałam pyskato i wszyscy zaczęli się smiać

-Ej, ej młoda. Nie podskakuj, dobrze Ci radzę

-Oj,oj uważaj bo się ciebie boję, skaarbiee - zaśmiałam się z niego

-Haha - nie wiem kiedy ale wszyscy zebrali się w kuchni i śmiali z Tom'a

-To ja już pójdę - nie wiem czego, ale Bill sobie poszedł. Pobiegłam za nim

*

2 komentarze:

  1. Sukienka śliczna, mam podobną. Pamiętasz? OMG *.* XD Zapraszam do mnie na pisanie rozdziału, będzie się znów działo. XD

    OdpowiedzUsuń
  2. Najlepszy rozdział!!!
    Kocham to :)
    Najlepsze jak Bill czyta ten liścik :****

    OdpowiedzUsuń